26.06.2017 dojazd do Starej Korytnicy.
Zbiórka umówiona była na 14.00 na parkingu, my byliśmy wszyscy na czas, spóźnił się o pół godziny nasz autokar. Żeby nam się nie nudziło przez 20 minut padał deszcz, schroniliśmy się więc wszyscy pod drzewo, a potem pod plandeki (kolejne już jej zastosowanie). Plandekami przykryliśmy też nasze bagaże. Potem przyjechał autokar i przestał padać deszcz. Wsiedliśmy i ruszyliśmy w drogę pod opieka p. Piotra i p. Sebastiana. Admirał i p. Robert wyjechali godzinę później busem. Nasz kierowca za bardzo zaufał nawigacji GPS a za mało papierowej mapie w efekcie nasza trasa wiodła od pewnego momentu bezdrożami, leśnymi duktami i „kocimi łbami”. Z tej przuczyny jechaliśmy 1,5 godziny dłużej, ale dotarliśmy na miejsce – na urokliwe pole biwakowe „Mati” w Starej Korytnicy. Rozstawienie namiotów, organizacja obozowiska poszło sprawnie, potem była kolacja, pierwszy na wyjeździe „turbokisiel”, pierwsze wafelki, które okazały się przebojem tegorocznego spływu.
|